Marazm
Wszelkie chmury, gwiazdy, Księżyc i Słońce
Nie przewidziała tego wyrocznia Feba
Ani Styksu ciemne wody płynące
Zgubiłam stabilność w drodze na ziemie
Czy z swego ciała niepokój wyplenię
Wyblakł tak błękit i wszystko stało się szare
Nawet moje oczy straciły kolor
I tak oto widzę jak przez wodną parę
Która unosi się ponad mdły wywar
Nie mogę zobaczyć czy jeszcze żyje
Czyżby moje ciało pustkę w sobie kryje ?
Skaleczyłam się o połamane gwiazdy
Moja krew zdaje mi się czarną cieczą
Bardziej gęstszą nić przesileniowe grady
Może słowa uleczą rany co broczą?
Te bruzdy skrywają się w łamliwej duszy
Którą to byle czyn z łatwością ukruszy
Stąpam po lodowatej ziemi ciężkim krokiem
Choć trudno staram się być - po prostu być
Cały ten marazm wychodzi mi dzisiaj bokiem
Nie mam już miejsca gdzie mogłabym się skryć
Chce tylko spokoju lecz te chciwe pragnienia
Wprowadzają mnie w stan jakby odurzenia