Ku radości plebsu
zadufanym będąc w sobie,
łechtał swoje ego wielce,
gdy koronę miał na głowie.
Nikt poza nim racji nie ma,
każdy głupi niczym kiep,
osioł, małpa albo cep.
Zaś Król Narcyz lustro ma,
w nim oblicza widzi dwa.
Swoje cudne, najpiękniejsze
i to drugie… jeszcze lepsze.
Nie dostrzega swej szpetoty
choć w korytarz idą ploty,
że jest prosty niczym cep,
że ma pusty, ośli łeb,
że jest burak, prostak, cham,
w niczym nie pomoże nam.
Piękny, głośny Narcyz Król
często czuje d…y ból.
Gdy sukcesy inni mają,
na nim poznać się nie dają,
nie ma jak zaistnieć w tłumie,
nikt Narcyza nie rozumie!
Ot i bieda, ot i troska,
jaki los ich obu spotka?
Czy też w oczach swoich ludzi
któryś ciut szacunku wzbudzi?
Nie, Panowie moi mili,
nikt nie straci nawet chwili,
pół złotego nie postawi.
Wizerunek się poprawi
gdy swe wady dostrzeżecie
i za zmiany się weźmiecie.
Wtedy sukces murowany
Proszę Pana, proszę Pani.