Intruz
ściągnęłam z Ciebie koszulę.
Zwinnie oplotłam Twoje biodra
bluszczem ud, ociekających kroplami
niedawnej kąpieli,
starając się nie stracić z oczu
warg niemych z pragnienia.
Rytm Twojego serca
wyznaczał rytm naszego tańca
a może na odwrót...
Mój-Twój oddech
złączony w jedno,
ciche westchnienie,
ledwie wyczuwalnym powiewem
ruszył z posad nasz świat.
Jak to się stało, że właśnie wtedy
dostrzegłam mrówkę faraona
wytrwale wspinającą się
po miedzianej nóżce nocnej lampki?
To wtedy mój krzyk wydał Ci się
krzykiem rozkoszy.
O co pytałeś? Nie pamiętam.