Historyjka z pieprzem
do tej jednej z wielu dam.
Nisko kłaniać zwykł się w pas
kiedy drogą szedł przez las.
Szukał wzrokiem oczu jej
lecz gdy spotkał, krył się w cień.
Biedak nieśmiałością grzeszył
więc w amory się nie spieszył.
Pani widząc nieboraka,
kiedy setny raz spiekł raka,
wzięła sprawy w swoje ręce
a, że sprytna była wielce
to wiedziała co i jak
żeby jej nie uciekł rak.
Zatem, niby z nieuwagi,
tak naprawdę, by odwagi
dodać swemu wybrankowi,
chustkę rzuca mu pod nogi.
Potem mija bez spojrzenia,
choć przez ramię, od niechcenia
zerka w tył, by śledzić akcję,
plany ma już na kolację.
Zgodnie z planem Pan się schyla.
Panią zacznie boleć szyja
kiedy skręca się przez ramię.
Więc choć idzie, jednak staje.
Pan już biegnie w stronę Pani,
macha chustką i nogami.
Aż zadyszkę ma nieborak,
Pan to rak czy Pan to nie rak.
Dobiegł do Niej, serce wali,
chustką macha i na szali
kładzie całą przyszłość swoją,
ale miłość jest ostoją
więc na śmiałość się zdobywa
Panią mami i podrywa.
Myśli, że ma urok nieodparty
więc zaczyna stroić żarty.
Coraz śmielej prze do przodu
nie chce zrobić jej zawodu.
Pani w pąsach,
Pan na trawie...
urok prysł...
i po zabawie.