Obłęd
zapadł się w niebyt słów,
a smutek opasał mu skronie.
Czoło zmarszczył posępnie.
Od dawna już nie mógł spać.
Chodził, uwiązany na pasku czasu
i sporadycznie tylko oklaskiwał
jakiś, nic nieznaczący, sukces.
Dzięki temu w ogóle oddychał,
choć wcale nie miał na to ochoty.
Pogrążony w swoim świecie,
odkrywał nowe, siwe włosy i zmarszczki,
przekraczał rubikon niechęci
do wszystkiego, co choć trochę
pachniało radością.
Z pamięcią też miał kłopot
i to dokuczało mu coraz mocniej.
Nie potrafił już pisać.
Utracił tę umiejętność dawno temu.
Czasem zdarzało mu się jeszcze
usiąść nad czystą kartką papieru
i wziąć do ręki pióro, w nadziei,
że uda mu się wyrzucić z siebie to,
czym gryzł się od dawna,
albo zachwycał, jak sztubak.
Godzinami siedział w bezruchu,
próbując zebrać myśli i zmusić się
do przelania ich na papier.
Powoli zaczynał rozumieć,
w jak przykrym znajduje się położeniu.
Coraz częściej zamieniał kartki papieru
w wiotkie, papierowe samoloty
i wypuszczał na wolność.
Tak stało się i tym razem.
Bura kawka dziobała jeden z nich,
myśląc być może,
że to jakiś egzotyczny ptak.
Nie kochał już nikogo,
nawet siebie.
Nie umiał albo może,
po prostu bronił się,
przed kolejną, zmarnowaną wiosną.
Tkwił w betonowym kokonie
czterech ścian,
na własne życzenie,
jak pustelnik.
Przynajmniej tak myśleli inni,
a on nie zrobił nic,
by wyprowadzić ich z błędu.
Co by to dało?
W środku i tak był martwy.
Gdyby tylko wróciła,
jego los niechybnie by się odmienił.
Stos niedopałków w popielniczce,
z powtykanymi pomiędzy ich białe żebra,
sczerniałymi zapałkami,
zasłaniał przed jego wzrokiem,
zakurzoną maszynę do pisania.
Odwróciła się od niego,
niewierna i kapryśna kochanka,
której poświęcił tyle dni i nocy.
Wena – opuściła go,
za nic mając to,
że jego niepamięć słów,
będzie jej unicestwieniem.
Jak szaleniec, szeptał jej imię,
nie pragnąć nic więcej,
jak tylko umrzeć w jej ramionach.
Obłąkany poeta,
piewca niespełnionych
i spełnionych miłości,
opętany nienawiścią do życia,
samotny pośród ludzi,
zostawiony na pastwę
niewypowiedzianych słów.
07/02/2023
Ocena wiersza
Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Bardzo obrazowo opisałaś tę sytuację.
Serdeczności Aniu:)
Pozdrawiam a ciekawie to napisałaś, chociaż smutek bije.
Autor poleca
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności