ach te zmiany, ukochany.
choć życie płynie dalej, ukochany.
jakoś tak ciężko odnaleźć się wśród obcych ludzi,
świateł miast i szumów ulic.
wiesz, że w ciszy odnajduję się najlepiej,
żyję z dnia na dzień,
a poczucie to nie mija,
że zatracam się w ich tłumie,
tonę w wina kielichach.
cóż, takie życie,
mówisz mi pewnie.
czuję się smutno, pusto, szaro
zbędnie,
niepotrzebnie.
ale zmian ja nie lubię, dobrze o tym wiesz,
mogę trwać wiecznie w rutynie, co rano w to samo miejsce biec,
byle by do domu wracać zawsze,
do twych ramion i tylko tyle.
odliczam non stop czas,
aż z klatki mnie wypuszczą wreszcie
i polecę tak jak ptak, wolna nareszcie.
i mimo, że w kieszeni mam klucz,
to zaczekam, jeszcze.
taki mam już nawyk,
powierzać swój los w cudze ręce.