dzieło renesansowych malarzy.
Ja Ciebie pamiętam przez okulary zamglone,
Na przystanku stałeś późnym popołudniem,
I spotykały się nasze spojrzenia,
Z twoimi moje oczy puste.
I przepadłam, jak kamień w wodę,
I miasto stało się bezludne.
Istnieliśmy tylko my w zwyczajną środę.
Gdybym wtedy wiedziała, że mi się to przydarzy,
Wszystko inaczej bym zaplanowała.
Zostawiłabym Cię blisko, za rękę trzymała.
Ust bym nie przestała całować,
A jasnych włosów wiatrowi rozwiać nie dała.
Ty jak gwieździste niebo opisane przez dawnych poetów,
Jak dzieło renesansowych malarzy,
Niczym róża jedwabna w moim wazonie,
I kwitnące na wiosnę piwonie.
Sen długi o Tobie mi się marzy.
I czasem mi się przyśnisz – samotny i blady,
Jak siedzisz po zmroku na balkonie.
I wzrok wytężam, chyba na nic,
Bo pamiętam oczu błękit, dłoni ciepło i ust słodycz,
Ale nie pamiętam już twojej twarzy.
A przecież to za nią tęskni się najbardziej.