oczy.
Może wyszeptać, może wyśpiewać?
Chyba że wolisz wierszem,
Bo ze wszystkich miałeś oczy najpiękniejsze.
Jak niebo w bezchmurny dzień,
Głębsze niż oceanu błękit,
W świetle czerwcowego poranka.
I siedziałam cicho, niewinnie spoglądając
W twoje oczy niczym kochanka.
W moje nigdy nie raczyłeś,
Ale nie obeszło mnie to za bardzo,
Bo o zielonych marzyłeś,
Moje miały piwne odcienie.
Ale nadzieja się zrodziła,
Że może byś utkwił we mnie spojrzenie,
Posłał mi jeden uśmiech, przyprawił o serca drżenie,
Uczynił sen rzeczywistością,
Oddech wiatru powiewem,
A usta twoje – marzeniem.
W twoich oczach przecież szczęście,
Twoje oczy – gwiazdy na suficie.
Podziwiać je tylko mogę,
Gdy melodia do snu mnie kołysze.
Tylko je widzę,
I jedynie tę melodię słyszę.
I trwam tak, zwalczając nimi wszystko:
Samotność, smutek i ciszę.
Ale co mi po tym?
Jeden krótki wiersz twych oczu nie opisze.