zakochałam się w maju. (a on w tobie)
Przy miejskiej kawiarni na rogu.
Siedziałam cichutko z boku,
On omiótł mnie wzrokiem niezdarnie.
Zakochałam się w maju, na wiosnę,
Po zmroku.
Skradł moje serce pocałunkami,
Gorętszymi niż pełnia lata.
Długie, upojne noce,
Gdy szczerze wierzyłam,
Że zostanie do końca świata.
Przez tyle miesięcy chmury się zbierały,
Gdy wracał zarumieniony na twarzy.
Nigdy nie spytałam co z nami z obawy,
I bo się przy uczuciu stałym upierał,
Choć wewnątrz dobrze wiedziałam,
Że on z miłości do Ciebie umierał.
I ten dzień, pochmurny, nadszedł.
Spotkał się ze mną na rynku.
Uśmiechnięty, rozkochany,
Ledwo mnie wtedy dostrzegł.
Chyba z miłości oślepł.
Ciałem przywarł i utulił, i rozgrzał, i przeprosił.
Na niebie pejzaż miłosny namalowany.
Ale wtedy, gdy ukradkiem na Ciebie spojrzał,
Już wiedziałam, że jest zakochany.
I ja umarłam w jego objęciach, w raju.
Zwiędłam jak kwiat żałośnie,
Bo zakochałam się w maju.