Warzywnik
Schowan w oddaleniu w śmietniku pobocznym
Płomień się kotłują dymy zataczają
Oddałem nadobnie nauczkę niech mają
Pół miesiąca temu głodny wyszukałem
Listki od kapustki było oberwane
Brałem ale wyszła i precz pogoniła
Z pasją ubliżała w błocko powaliła
Listki bym do szafy po cichu się schował
Jak myszka ząbkami żółtemi pracował
Powoli nie spieszno slodziuchne a dobre
Pijakom nic nie dał ordynarnym podłym
Ludzi przybywali ogień kontemplować
A nawet ksiądz Wiesław z plebanem Karolem
Podwójnym rowerem razem pedałować
Aby akcją staży mężnie dyrygować
Za kubłem schowany byłem obserwować
I widzę wiszący worek powieszona
Lecz co było w środek to jest ponad słowa
- skarb niespodziewany radość w pełni nowa
Łby rybich tak dużo - najpyszniejszy pokarm
Jak niby i czemu skąd mógł się tu dostać
Logiczne jest tylko - Boga to robota
Albo przez przypadek się komuś zamotał
A więc aby prędzej chowam je do gaci
Bo zaś ktoś przybiegnie skarbu odszukawszy
Wymykam wśród łuny lecz niepostrzeżony
Modląc by pijaki był nieobudzony
A na koniec finał historii wspaniały
W szafce po cichutku łby są wysysany
Jak kotek języczkiem liżę swoja wargi
Zwycięski i mocny pomszony obżarty