Tęsknota
Tak pragnę Twego powrotu...
Gdy wracasz ma dusza śpiewa
Ten śpiew nie umniejsza tęsknoty.
Gdy jesteś tak bardzo blisko
Tęsknię tym bardziej mocno
Gdzież to tęsknoty siedlisko?
W poduszce wilgnej łzą nocną?
Kiedy Cię znów dotykam
Ty wzdragasz się i odsuwasz
Już Cię przenigdy nie spytam
O obraz, co myśl Ci podsuwa.
Wiem, że już nie ma nadziei
Jej nigdy chyba nie było
Lecz w myśli gęstej zawiei
Niedawno coś mnie olśniło.
Może nigdy tego nie chciałaś
Z innego mnie względu wybrałaś
Nie chciałaś mieć kuli u nogi
Inaczej chciał jednak los srogi.
Obrazy w pamięci cudowne
Bolą jak jasna cholera
Te chwile jakże wymowne
Czas mi stopniowo odbiera
Jakoś nie chciałem już czekać,
Radzę więc sobie jak umiem.
I nieuchronnie odwlekam
Niesmaku twojego strumień.
Tęsknię, bardzo, kochana
Na chwilę przestać nie mogę
Wieczorem i wcześnie z rana
Taką odczuwam trwogę...
Że nigdy nie będzie mi dane
O czym już nie raz myślałem
Zabliźnić mą serca ranę.
Ją zawsze przed Tobą chowałem.