zdmuchnięta...
ktoś mnie zdmuchnął dymu wstęga pozostała
tak po prostu zgasił płomień w palcach zdusił
serce tętni chociaż ciężko brać oddechy
kiedy siła jakaś wroga wnętrze kruszy
jako w żarnach cię rozgniata czyniąc miazgę
z resztek mocy jakie tlą się wątłą iskrą
ktoś mnie zdmuchnął jak się gasi płomień świecy
świat ułudy niby bańka z mydlin prysnął
kiedyś wstanę się otrzepię jako feniks
i być może pod obłoki znów się wzbiję
nawet teraz gdy na karku liczę ciosy
zadawane wystruganym na mnie kijem
lecz to dzisiaj jutro będzie kolorowo
i na pewno słońce w gracji własnej wstanie
zatem zasnąć już wypada zgasić lampy
aby być gotowym na to powitanie...
7777777777777777777777777777777777
