Chwila święta
Włosy ułożyłem peta odrzuciłem
Ale wzrok był nisko noc mocno świeciła
W krzakach schowan ubek stoi czapla siwa
Piękny jest Dominik choć twarz jest pocięta
Męski choć jest w kusej sukni komunijnej
Pachnie chociaż brudny czysty ale tknięty
Mówca to wybitny choć głos cichociemny
Syci się modlitwą z duszy upodlonej
Jahwe co przenika obnażam mą trwogę
Niebo rozświetlone gwiazde-m kolorowej
A ja nie mam siły podnieść w górę głowę
Jaka moja rola w świata zakończeniu
I ten ubek debil schowany w półcieniu
Myśli że nie widzę jak wciąż mnie szpieguje
Chodzi jak to cielę malowane głupie
Eschatologiczny czas na wypełnieniu
Pączek cnotliwości nie dojrzał bo nie mógł
Szatan tak się śmieje podły i zuchwały
Widzisz - mówi - czeluść czeka cię miast Chwały
Chwałą moją będzie Woli wypełnienie
Powołany w końca świata zakończenie
Modlę się o męstwo oraz przebaczenie
Stanąć by wśród tłumów podług przeznaczenie
Pohukuje sowa pieśń swoją puchatą
Niepokoje wszystkie głębią swą wyrzekłem
Nie ma nic już więcej co było uciekło
Wszystko powiedziane w świętą chwilę jedną