Struś
że głowę w piasek wciąż zakopuje.
By z wszechobecnym zmagać się strachem
nosi ze sobą wiaderko z piachem.
Normalnie piękne pióra swe stroszy,
cieszy go szczęście i parę groszy.
Kwiatki, motyle, ciała podnieta.
Taki zwyczajny w świecie poeta.
Bywa że kamyk w kształcie guzika,
unosząc z ziemi z wdziękiem połyka.
Marzy by złotą jeździć karetą,
gdyż ekscentrykiem jest i estetę.
Tradycję bokiem mija pomału,
gdyż piewcą nowych jest ideałów
wszak go co rano zawsze zachwyci
to, co oznajmią mu celebryci.
Lecz jeśli faktów natrętna burza
przyjdzie, on głowę w piasku zanurza
i tak trwa twardo w dzikim uporze
mówiąc, że w sumie dla faktów gorzej.
Gdyż nie wiadomo gdzie leży racja,
a wszystko to jest manipulacja,
dodając głosem pełnym słodyczy.
„Gdy mnie nie tyka, to mnie nie tyczy”.
A niech się pali, a nawet wali
starczy, że ktoś mu wierszyk pochwali
i komentarzem słodkim uraczy.
Gdy przyjdzie jutro to się zobaczy.
A dzisiaj niechaj tańczy natura.
Czas wypić kawkę, ułożyć pióra.
Tak trwa do nocy w upiornym błędzie,
mówiąc przewrotnie, „jakoś to będzie”.
Rutyna dla nich jest wręcz trywialna
za to normalność jest nienormalna.
Jednak nie wszyscy, zaznaczę czule,
gdyż są wyjątki w każdej regule.