Powierzchowność
Każdy go kocha, oraz docenia.
Słodycz ubóstwia, kształty opiewa.
Wszak nań się kiedyś skusiła Ewa,
gdy na spacerze po rajskim sadzie,
uległa węża chytrej tyradzie.
Fakt, jest pożywny, oraz nie tuczy,
mądry, gdyż nawet Newtona uczy.
Można go upiec, lub na surowo
schrupać, by poczuć się bardziej zdrowo.
Kompoty, dżemy, susze i soki
kryją smak cudny, oraz głęboki.
Lecz gdy pomyśli człowiek chwilami,
to zwykła marność nad marnościami.
Słodkie narzędzie, którym natura
doniosłe cele próbuje wskórać.
Gdyż owoc wciąga cię jak bagienko,
by przy okazji małe ziarenko
ktoś przeniósł, oraz wyrzucił potem
przy drodze, albo pod starym płotem,
by mogło w niebo drzewem wystrzelić
i się z ponownie słodyczą dzielić.
Owoc gdy zgnije, fakt to zawiły
daje żywotnie nasionom siły.
Nadrzędnym jego istnienia celem
jest zostać gnojem i kusicielem.
A człek dotyka, wącha, ogląda
i się zachwyca, potem pożąda
nie widząc skarbu, co go miąższ kryje,
w którym to serce owocu bije.
Tak to natura wykorzystuje,
że powierzchowność nam imponuje.
