Zwijam się
Już przebiśniegi w słońcu ukradkiem
dzwonią, że wiosna śle pierwsze wici,
a ja na przekór, może przypadkiem
zwijam się niczym na szpulę nici.
Wiosna jak kiedyś dzisiaj nie cieszy
niosąc woń kwiatów i zakochania,
gdyż ja na kłębek pośród pieleszy
zwijam się niczym wełna barania.
Tak jak materiał na wielką belę
choć momentami nektar popijam
to już nie pójdę na karuzelę
bo najzwyczajniej w świecie się zwijam.
Więcej teorii a mniej praktyki,
mimo to życie chwytam za barki
choć sie wciąż zwijam niby kosmyki
włosów, lub kabel starej kosiarki.
W natłoku wspomnień i głodzie marzeń
mam nos na nowe razy gotowy,
pięknie się zwijam w pustyni wrażeń,
jak miękki papier toaletowy.
W planach dopiero grają fanfary
na mą sędziwość i datę zgonu,
lecz ja się zwijam jak dywan stary,
albo pas kory z młodego klonu.
Gdy się już zwinę w szarości cieni,
dłoń mnie odstawi gdzie szpul miliony.
Tam będę czekał aż ktoś oceni,
czy z dobrej przędzy byłem zrobiony.