schizofrenia
w strefie mroku świt się budzi
ludzką miarą niepojęty
i otwiera drzwi do złudzeń
jawno-grzesznie uśmiechniętych
a więc tańczę i z przytupem
krzyczę nutą w stronę nieba
w strefie mroku świt się budzi
a więc można się już nie bać
co ma spłonąć niechaj spłonie
w ogniu własnej grawitacji
niechaj zrodzi nowe słowa
cichy podziw i oklaski
opłacone wiernym trudem
trwania w mroku aż do świtu
co pozwoli się obudzić
gdy zapuka w drzwi po cichu
.
nasze wczoraj będzie jutrem
tak jak dzisiaj dniem wczorajszym
jednostajni naszych uczuć
czułych gniewnych i bezradnych
rozpalonych w wiecznym ogniu
ciekawości zdarzeń wspólnych
tych bez końca bez początku
jak bez ramy żywe płótno
co układa się we wzory
barwne jak polarna zorza
dzień dzisiejszy barwiąc jutrem
jutro zamieniając w wczoraj
zapętlając nas w przestrzeni
gdzie oddechy są spełnieniem
naszej wspólnej schizofrenii
zapisanej w sny istnienia
bez początku i bez końca
w tobie we mnie i w miłości
która w palcach jest różańcem
powtarzalnych chwil wierności