uwertura
świergot ptaków ramię słońca
tą najświętszą część ułudy
że zostanie tak do końca
cudologicznego mienia
tej po której cicho stąpam
wciąż próbując wersy zmieniać
na bieg trwania jej spoglądam
lecz zachłysnąć się nie mogę
tak do końca bo od nowa
odnajduję trwania drogę
i nadzieję w sercu chowam
że się cichy cud dopełni
wpisze mnie w muzykę ziemi
bym pozostać mogła wiernym
pośród ludzi słowem niemym
co miłości śladem dążył
przez meandry odkupienia
grając rolę w dziele bożym
rzeczywistość pragnął zmieniać
przez poezję której echo
pośród epok cicho krąży
wciąż próbując stać się cechą
najpiękniejszych ludzkich dążeń
.
odpływam razem ze zmierzchem
w świat pełen tajemnych baśni
tam częścią wszechświata jestem
gdzie gwiazdy świecą najjaśniej
a księżyc mrucząc pradzieje
na piękno nocy przyrzeka
że jutro w nadzieje odzieje
ten czas który ciągle zwleka
nim niebo się w błękit oblecze
przepłynę mroczne ułudy
jak gdybym była powietrzem
natchnionym miłości cudem
hej!