Nowa doktryna
Wczoraj wieczorem program widziałem,
wyszło zeń na jaw, Boże kochany,
że nasz kraj świeci swym nagim ciałem,
tak jest do wojny przygotowany.
Nie ma gdzie schronić się przed bombami,
gdyż resztki schronów zmieniono w bary.
Zapasów zero przyznam ze łzami,
czyli ogólnie polskie koszmary.
W szkołach nie uczy nikt jak się chronić,
gdy wróg przekroczy nasze granice.
Najczęściej słychać, winni są oni
i o poprawie czcze obietnice.
Zmniejszyć historii chcą limit godzin,
w zamian tęczowe wprowadzą wzorce.
Niech zwiewa pędem kto się urodził,
innych zaś wyśle się na aborcję.
Mam jednak pomysł kto nas ochroni,
zgasi pożary, usunie gruzy.
Staną, gdy alarm głośno zadzwoni,
lecz najpierw żółte wciągną rajtuzy.
Wprzód aktywiszcza chwycą za miotły,
potem lesbijki złożą drabiny,
geje w mig wodą zaleją kotły
ubrani prima, jak baleriny.
Wróg pewnie zaraz padnie z wrażenia,
odwody potem pękną ze śmiechu.
Generał zmieni się w słup kamienia,
a niedobitki czmychną w pośpiechu.
Sypną ordery się i puchary
brzękną wzniesione ku wielkiej chwale.
Orzeł marychy wącha opary
w stringach Borata siedząc na skale.
Nie trzeba wojska ani sojuszy,
tak brzmią doktryny nowej początki.
Kiedy wróg podły na nas wyruszy
w mig go załatwią tęczowe piątki.