Bóg: Nowa Edycja - Jazz, Dżinsy i Dobre Słowo - Równouprawnienie
Wiek...? Ludzkość, po serii samozwańczych proroków i globalnych resetach, doszła do wniosku, że tradycyjne wyobrażenia o Bogu to… no cóż, przestarzały sprzęt. Nadszedł czas na upgrade. I tak, po długich debatach w Radzie Galaktycznych Teologów, ogłoszono: Bóg ma nową twarz. A raczej - nowy wizerunek.
Prezentujemy: Yaa. Nie, nie ‘Yahweh’. Yaa. Krótkie, zwięzłe, nowoczesne. I co najważniejsze - to Ona.
Yaa, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, nie nosiła brody. Wręcz przeciwnie – miała krótkie, kręcone włosy w kolorze głębokiego mahoniu. Skóra? Hebanowa, odbijająca światło jak najlepszej jakości fortepian. Strój? Dżinsy, skórzana kurtka, i T-shirt z napisem ‘Jazz is the Answer’.
‘Dlaczego Ona?’ - zapytała Yaa, leniwie opierając się o barierkę Kosmicznego Klubu Jazzowego, gdzie spędzała większość czasu. ‘Bo FaceBook przestał działać. A poza tym, mężczyźni zawsze mieli problem z wielozadaniowością. Trzeba było kogoś, kto ogarnie cały ten burdel, a przy okazji jeszcze poskłada wszechświat.’
I tak to wyglądało. Zamiast boskich dekretów i grzmotów, Yaa serwowała kosmiczne koktajle, grała na saksofonie i… no cóż, trzymała rękę na pulsie. Planeta, która się buntowała? - Odrobina muzyki, szybka interwencja sił dobra (w postaci grupy kosmicznych harcerzy). Galaktyczna wojna? - Yaa sięgała po swoją ulubioną płytę Milesa Davisa i wysyłała sygnał pokoju.
‘A co z grzechem?’ - zapytał jeden z zagubionych... ‘aniołów’. ‘Grzech to nudne! To brak rytmu, brak improwizacji. Żyj, tańcz, kochaj. Reszta to detale!’ - odpowiadała Yaa, z uśmiechem poszerzając grono fanów jazzu w całym kosmosie.
Nowy Bóg, nowa era. Żadnych kościołów, tylko kluby. Żadnych modlitw, tylko jam sessions. I zamiast ‘Amen’, na koniec dnia – mocne, zmysłowe ‘Yeah, baby’. Bo Bóg, jak się okazuje, to przede wszystkim vibe. I ten vibe, jak wszystko wskazuje, był czarny, jazzowy i niesamowicie cool. I tak oto, świat stał się lepszy. Albo przynajmniej bardziej groovy.
~ Pióro Amora ~
© IV.VII.MMXXV