Nigdy więcej
Wczoraj wieczorem coś zakończyłeś,
pewnie nie zdajesz sobie sprawy.
Świadomie me ciało odrzuciłeś,
moja dusza całe ma we krwi rękawy...
Wyszła zraniona nawet nie spojrzeniem,
wzgardzona, bo obietnicę złamałeś.
Spotkała się z obojętności westchnieniem
i, że Cię nie opuszczę- słowa nie dotrzymałeś...
Chciała tylko Twojej duszy delikatnie dotknąć,
ciszy z nią posłuchać, szeptem porozmawiać.
O wspólny temat z uśmiechem się potknąć,
z minuty na minutę po kawałku Ci się oddawać...
Szukała Twego ducha dosłownie minut cztery,
Twoje ciało było jej adwokatem wspaniałym.
Zmęczeniem, niewyspaniem postawiło bariery,
poddała się i ze wzrokiem swym otępiałym...
Odeszła
Ze wspomnień sznur mocny związała,
bez nadziei na przyszłość, bezsilna całkowicie to uczyniła.
Tak obojętnie, dusza jak mrówka mała,
gardło nadziei poderżnęła, przysięgę na sznurze powiesiła...