Z Czasem nie warto
On wciąż kawaler, ja już mężatka
Jego uroda niezwykle rzadka
niezmiennie
w kinie umówieni
punktualni, odstawieni
się witamy
patrzy na mnie jak autor na dzieło
ile włosów wypadło, ile łez popłynęło
On wie
w ciemnej sali, ostatni rząd
tam zasiadamy, by uprawiać nierząd
nareszcie
jedno miejsce zajmujemy
idealnie do siebie pasujemy
jak kiedyś
seans oglądają nasze zamknięte oczy
ręce kreślą ósemki, jesteś tak uroczy
chcę jeszcze
i stało się, z moich ust się wydobył
okrzyk bólu - coś Ty mi zrobił?!
za co?
przygoda zakończona, ja obrażona
jedynym zębem nadgryziona
Czasu