Serce z kamienia
W nim wspólne kąty, marzenia, tematy.
Owszem, nie wszystko błyszczało brokatem,
Bywały kłótnie, a po kłótniach kwiaty.
Cóżeś ty uczynił! Małżonku! Zły, podły!
Stałeś się cierniem i wrogiem swej żony.
Haniebny czyn twój, mężczyzny niegodny,
Wlał jad i zatopił nienawiści szpony.
Ona zaś, chłód ten cierpliwie znosiła.
W sypialni już nigdy nie gościły kwiaty.
Z miłości syn wasz, dla niego wierzyła,
Że zmienisz się, będziesz, jak kiedyś, przed laty.
W końcu odeszła od ciebie, ty draniu!
Serce jej pękło, miarka się przebrała.
Lecz inną kobietą była po rozstaniu
I więcej w swym życiu, już nie pokochała.
Łajdaku! Źle sądzisz, że to żadna strata!
Przez ciebie ma serce z kamienia.
Za krzywdę, małżonku, czeka cię zapłata,
Boś był przyczyną bólu i cierpienia.