Dlaczego warto czasem ustąpić- historia pewnej kwoki...
i spierały się goraco, która wyżej siędzie.
Biała, nadęta mocno, jakby pawiem była,
tak się rozglądała, że rozbolała ją szyja.
Zezowała bezustannie i patrzyła bokiem
czy złota nie wlezie wyżej jednym skokiem.
Złota, widząc jak się cietrzewi do białości biała,
z wielkiej ekscytacji zatrzęsła się cała.
Po złości, lepsze miejsce zająć postanowiła
z nieuwagi koleżanki dość mocno zadrwiła.
Z białej, jakby z balona, uszło całe powietrze,
w końcu złota złapała miejsce dużo lepsze.
Białej kwoce nie w smak było to zwycięstwo,
cóż mogła jednak zrobić, okazać męstwo?
Pewnie mogłaby, ale jednak nie chciała,
choć kurzy, to całkiem bystry umysł miała.
Przypomniała sobie, że dziś jest sobota
i w kuchni babci Zosi od rana wre robota.
Babcia obiad gotuje conajmniej z dwóch dań,
w niedzielę ma być rosół, proszę panów i pań.
Nim na dobre złota kwoka rozparła się na grzędzie,
wpadł do kurnika Wojtek, wiecie już co będzie?
Pierwszą z brzegu kurę złapał i niesie do Zosi
choć złota kura żałośnie gdacze i o litość prosi.
Nie będę kryć przed wami, że skończyła w zupie,
tak to kurze zapędy okazały się być głupie.
Jaki z tego morał wypływa kto z was wie?
Nie pchaj się do przodu, to nie skończysz źle.
Czasem lepiej być drugim albo nawet trzecim,
nic złego jeśli pierwszeństwo obok Ci przeleci.