Bezludna wyspa
jak kłębek wełny
toczy się u mych stóp
zapominam dni...
poplątały mi się godziny
w gordyjski węzeł
najlepszy zegarmistrz
nie zmieni kolejności minut
cofam więc wskazówki zegara
o godzinę i zyskuję mnóstwo czasu
na nic nierobienie...
na zawieszenie wzroku
na kocim ogonie
co mignął mi w szybie...
na kroki dwa
ku drzwiom
w które nikt nie puka
codzienność
marnieje bez słońca
blakną mi piegi
ocaliłam przed sobą
ostatni kawałek szarlotki
to mój jedyny sensowny ekwipunek
na bezludnej wyspie
znowu rozmawiam z pelargonią
24/03/2020