Dotyk Anioła
Na środku pokoju, przy stoliku stał chłopak i czytał jej wiersz. Gdy skończył jak gdyby nigdy nic podszedł i usiadł obok niej na posłaniu.
- Jesteś...? Zaczęła nieśmiało.
- Jestem twoim snem. Odparł z uśmiechem.
- I będziesz mnie słuchał...? Bo wiesz, ja bardzo dużo mówię, i czasem jestem niedobra i nie będziesz mnie zdradzał?
I nie będziesz... Wyrzucała z siebie potok słów w końcu rozpłakała się i zaczęła szlochać.
Chłopak natychmiast ukrył ją w ramionach i przytulił, a ona szlochała mu w ramię.
Uspokajał ją słowami "będę... będę..., nie będę..." aż jej oddech stawał się coraz spokojniejszy, spokojniejszy i wtuliła się w niego.
Potem spojrzała mu w oczy i zapytała.
- Ale dlaczego...
- Bo cię kocham. Opowiedział i nim zdążyła się zorientować poczuła dotyk jego ust na swoich. Motyle w brzuchu dostały szału.
Chłopak szepnął jej do ucha.
- Proszę, nie otwieraj oczu.
Posłuchała, a jej oczy były szczęśliwe i załzawione, ale nic się nie działo więc uniosła powieki. Chłopaka już nie było. Zerwała się na równe nogi, wiedziała, podbiegła do stolika, do swojego wiersza, czytała go łapczywie.
Ostatni wers był nowy, ostatni wers był dopisany, brzmiał:
"Spotkasz mnie jutro".
Szczęśliwa podeszła do okna. Było słotno i ponurawo. Ale nie dla niej. Dla niej był piękny, jesienny dzień.
W tym czasie Serafin i Michael wylegiwali się pod rajską jabłonią.
- Wiesz Serafinie. Zaczął Michael. - Nie wiem jak ty, ale ja najbardziej kocham ciszę nocną. Tak, cisza nocna to jest to co kocham najbardziej. Kto tym razem rozrabiał?
- 00:45. Relacjonował Serafin. - Kobieta pisze, że stoi na krawędzi przepaści.
- Dobrze, wybierzemy się tam. Odparł Archanioł. - Ale to jutro kochaniutki, jutro.