Gabriel García Márquez opowiada o swoich książkach
Dyktatorzy, prostytutki
anioły z maczetami
i roztopione w słońcu hacjendy
unosiły się swobodnie
w upalnym powietrzu,
jak uroczyste sępy
nad sztywnymi truchłami,
nie budząc zdziwienia,
ani nie sugerując konieczności
budowy nowego świata,
bo moje opowieści
nie służyły przecież
do wykazywania prawdziwości
prawa ciążenia,
lecz do wyłuskiwania
choćby odrobiny piękna
z opitych rumem
połamanych dusz,
nawet jeśli przypominały
roztrzaskane klatki
z czarnymi kurami.