*** (Staliśmy przed ołtarzem...)
przed ołtarzem,
dzielni i cisi,
jak posągi
z Wyspy Wielkanocnej,
ubrani w wydrążoną pobożność,
podobną skorupie
po martwym
żółwiu.
Wznosiliśmy do czoła
wyziębłe dłonie,
cicho sapiąc
podczas wstawania
z klęczników.
Myśleliśmy,
niedługo zjemy
nasze świąteczne żury
z białą kiełbasą
i jajkiem.
Patrzyliśmy po sobie
w milczącej zmowie
wspólników heroicznego
obrzędu.
Myśleliśmy,
nie jest nam dane
rozsądzanie
spraw Nieba
i Piekła.
Nie liczyliśmy
na poruszenie figury
świętego Franciszka
ani na zmartwychwstanie
martwego ciała.
Liczyliśmy,
że nasza ofiara
z wyziębłych pleców
i bólu kolan
będzie przyjęta;
nie wiedzieliśmy tylko,
przez kogo…