różne światy.
a Ty przecież kochasz ludzi.
uwielbiasz topić się we własnym blasku,
iść zawsze za tłumem,
a ja niekoniecznie.
dla Ciebie brak towarzystwa,
to chyba kara największa,
dla mnie to chwila idealna,
by zaczerpnąć trochę powietrza.
Ty kochasz słońce, podczas gdy ja w deszczu tańczę,
ja Tobie wszystkiego dobrego życzę,
a Ty nawet na mnie nie patrzysz.
utkwiony twój wzrok ślepo
w dobrym trunku i zabawie,
a ja wolę zostać w domu
i czterolistnej koniczyny szukać w trawie.
tak różne nasze światy,
tak inni my nawzajem
będę tkwić tu, w samotności,
czerpać z niej to, co najlepsze
może pewnego dnia, na mieście
ujrzysz mnie
raz jeszcze.
i że ja nigdy nie lubiłam na nie wychodzić,
przypomnisz sobie wreszcie.