może do kiedyś
to nie jest proste
wczoraj podniosłeś mi pomadkę
to nie jest łatwe
w lesie zza drzew zaglądasz
nie wolno tak podglądać!
w książkach masz główne role
bywasz też narratorem
dziś w sadzie przy jabłoni
dotknąłeś mojej dłoni
w herbacie malinowej
zwilżyłeś usta swoje
nocą do snów się wkradasz
w myślach robisz bałagan
a świtem...
roześmiany
zabawnie niewyspany
z zapachem pomarańczy
w piżamie ze mną tańczysz
miękko i bezszelestnie
gubimy w walcu czas
w taktach miarowych
nie widać prawie nas
jeszcze nie dziś...
może do kiedyś...
w wymiarze innym
bardziej nam przychylnym
