-TY-
bosy człowieku?
z maczugą w dłoni.
Gdzie twój los?
- zastygł, zdruzgotany
przez karawany.
Z butelką w plecaku,
kursujesz wciąż zalany.
Włos ci się jeży,
skręt zawsze masz
przy Sobie -
ach zgasły lampy,
i wiara miała
cykora...
Wśród budowli
huczą piłkarskie
stadiony, melodia
dzwonu i Statua
Wolności co się
chwieje.
Podręczyłeś już
swą dawkę dzienną -
tę z laską, mini
mamusie,
jednookich, z bandażem
na głowie.....
Cicho sza sza..
Drętwiała ci noga;
targasz materac
dmuchany -
O mój drogi
zsiwiały Ci
kanciaste pompony.
Nie miej mi
za złe, jestem
wystraszony.
Ma dyspozycyjność
to dyskomfort.
Nie bełkocz, jak zgniatacz
podwórkowy,
chluśnij potokiem
dyskusji.
Coś szepcesz, już
słyszę diabelskie chichoty...
Mundurek masz
niezły o o o... lecz
wskoczyłeś
do kopanej
przez siebie dziury!!!