jak berlińskie króliki... zamknięci w betonowej klatce
łapiąc oddechy pędzimy na oślep
w pustkę bezdusznych manekinów
migających przycisków
kiedy zapomnisz kodu zawyją
masz dwa wyjścia
biec lub czekać na olśnienie
windą do góry windą w dół
nigdy na boki
za nami lustro a przed nami wyjście
lewa i prawa strona
w którą iść?
zawracać nawracać kluczyć
pomiędzy korytarzami bez klamek
zdążyć przed blokadą szklanej pułapki
jesteśmy tylko procedurą numerem
szarą kopertą bez zwrotnego adresu
kroplą koncentratu
w gęstej sieci zakazów i nakazów
korposzczurem zjadającym swoje wnętrze
niszczarki przemielą nas w popiół
wyplują w przedsionku do kariery
zawiśniemy w chmurze
w betonowej szczelinie bez powietrza
czy zdążymy przed zmrokiem umrzeć?