- JUŻ TU JESTEM -
jedwabne pończochy.
Nie schyliła się nawet, by
zarzucić na swe kościste ciało
jego koszuli.
A on stał przed lustrem
i patrzył w swe źrenice.
Patrzył rozchylając
swe oczęta ze zdziwienia.
Zdziwiony był, ale nie wystraszony.
Taka piękna twarz
a nie wie kogo przedstawia.
Ona mieszkała w starej willi,
i tak bardzo się bała,
tego, kto wyjrzy zza werandy?
Bała się sama nie wiedząc,
kim by mogła być?
Gdyby…..
Pozbierał cudzą, delikatna
bieliznę, spojrzał
za okno. Ciemność
kłębiła się wokół drzew,
delikatnie schodząc
do jeziora, które
pozwalało jej
przejść na drugą stronę.
Którędy uciekła, jeśli
to był las a nie szosa,
pewnie rozdarła sobie
cienką skórę ramion.
Ojojo jej.
Telefon, potem list
niczego nie wyjaśni.
Spiął mięśnie ramion,
pozwolił by
muzyka dodała mu skrzydeł.
Czuła czyjś wzrok
na białej skórze.
Jak otacza ją ciemność,
podwojona chłodem jeziora.
Ta noc będzie niezwykła,
wejdę do domu przez okno,
przenocuje w łożu.
Uśpię swą czujność,
ciężkim dziełem.
Jutro będę już nowa,
bez zbędnych pytań.
Zapracuję na
pseudonim „KOBIETA”.
Cała sala, była jego,
wszystkie okna, każda
ściana, …..i lustro.
Spojrzał na swe odbicie
na swą inność, która
dawała wyjątkowość.
Spojrzał, lekko uchylił
usta w uśmiechu –
- Nie będę wracał,
bo już tu jestem!!!
"JEST TO KOLEJNA CZĘŚĆ, TRZECIA I OSTATNIA - DOPEŁNIAJĄCA CAŁOŚĆ" - Zapraszam do przeczytania każdej z osobna i wszystkich jako całość....