Chianti
Z ubraną w czerwień kobietą,
Siedzę. Ktoś krzyczy - Avanti !
My cierpkie sączymy chianti.
Choć chciałbym raczej falerno,
Bawić się kroplą bezcenną -
Jak jaki Poncjusz lub Santi -
Lecz piję bordowe chianti.
Gdzie wzrok jej pieści mnie czule
Szły brukiem czarne koszule.
W zadumie, nad białą serwetą,
Chianti smakuję z kobietą.
Katedra się piętrzy na skale
I milcząc, przyzywa nas stale.
A diabeł gra w kości z kobietą
I pachnie chianti w Spoleto.
Już noc anieli przywlekli,
Ktoś tam przez okno się piekli -
Z arią w tle z Rigoletto -
Boskiej jak chianti w Spoleto.
Lecz gdy ze słońcem wstanę,
Tuląc kobietę nad ranem,
Z jej ciała barw à la Santi
W ustach zostanie smak chianti.