Ci politycy
Przemawia tak, jakoby wszystko znał.
Obieca on wszystkim dać po równo,
Lecz na początek sobie dać by chciał.
Mąż stanu zawsze czyste ma zamiary.
A z prawdą oczywistą mija się na styk.
I wiecznie gada i cały czas coś mówi,
Lecz o czym mówi, nie zrozumie nikt.
Jak kameleon polityk jest przewrotny.
Kolory umie zamienić nawet w czerń.
A kiedy trzeba, wywróci i na czerwień.
A gdy żar się zbliży, wpełznie w cień.
Polityk każdemu chce dogodzić, choć
Sprytnie w rękawie schowany piąty as.
Każdemu herbatę siódmy raz posłodzi.
Przysięgnie, że żonę zdradził tylko raz.
Jeśli go spytasz, co jadł na śniadanie ?
A to co wszyscy - chociaż kawior żarł.
W kościele pierwszy klęknie, wstanie,
Przeciw wszystkiemu gębę będzie darł.
Polityk, gdy pora to najgorsze wieszczy,
Wierząc że los mu powierzy rządów ster.
Przed redaktorem wywali kieszeń pustą,
Choć ucho wyczulone na koperty szmer.
Lecz gdy wybije godzina prawdy szczerej,
A jak Bóg miły kiedyś walnie jasny grom,
Na koniec burdygiełu zwali wielką kupę i
Z walizą nieśmiało bąknie: ja was pardon.