Mary Celeste
Mary Celeste, statek widmo, to druga pasja zgłębiania tajemnic "latających holendrów"
Zanim napisałem wiersz, przestudiowałem log tajemniczej brygantyny, która wypłynęła z portu w Nowym Jorku, przewożąc jako ładunek 1701 beczek spirytusu w rejsie do Genui.
Na gaflach i rejach podmuch żagle wzdyma.
Gną się maszty, łajba w przechyle, burtę liżą fale.
Mewy nad kilwaterem wrzeszczą.
Wiatr szanty gwiżdże w wantach i na fałach.
I choć horyzont nie przybliża się wcale,
statek pędzi, a sternik trzyma kurs na wschód.
Wyruszyła w rejs "Mary Celeste."
"Zaciągnąłem się na starą brygantynę,
niezła łajba, lecz sławę ma złą.
Pod poprzednim kapitanem znana była,
jako pechowa Amazon."
W ładowni tysiąc siedemset jeden beczek
spirytusu, nie zabraknie na grog.
Biją szklanki na psią wachtę, ciecze czas,
łajba w mrok wpływa, widnokrąg za mgłą.
Hej, wszystkie ręce na pokład!
Od Europy nadciąga sztorm. Chmurne,
wirujące obłoki toczy. Statek ustawia się w dryf.
Żagle zrzuć! Refuj gafle! Kurs na Azory!
Niknie w rozszalałej nocy, sponiewierany bryg.
Wpływa w mit. Na szalupy pora.
Hen, na horyzoncie Gibraltaru skała. Brygantyna
wychynęła z mgieł. Pusty pokład, załoga zniknęła.
W ładowni tysiąc sześćset dziewięćdziesiąt sześć
beczek spirytusu uwalnia duchy, w oparach donikąd
odpływa po wierszu wiersz. Chwilę jeszcze
snuję się wśród nich, chociaż i ja stąd odejdę.
Dryfuje pośród oceanu statek widmo –
"Mary Celeste."
A mewy - wciąż wrzeszczą i wrzeszczą.
Jeżeli uważnie przeczytać wiersz, to da się zauważyć niezgodność w cargo brygantyny.
Brakuje całych pięciu beczek spirytusu, pomijając załogę. O losach Mary Celeste możecie przeczytać na Wikipedii. https://pl.wikipedia.org/wiki/Mary_Celeste