Nie jestem myślą raczej pustką w was
(** sześćdziesiąt sześć milionów lat temu w obecny półwysep Jukatan uderzyła duża asteroida lub kometa. To był przyczynek do zagłady dinozaurów (smoków w moim wierszu). Wyginęły ze szczętem podczas tzw. nuklearnej zimy. Obłoki pyłu przesłoniły słońce i spowodowały, że świat pogrzebał dinozaury w lodowej powłoce. Przetrwały ssaki c chroniące się w norkach (moje szczury, bowiem były gryzoniopodobne. Przetrwały też latające dinozaury upierzone, czyli ptaki)
a może wcale nie mam twarzy.
Kosmicznym wierzchowcem w cwał.
Spod kopyt krzeszę iskry supernowych.
Nadciągam.
Na wyciągnięcie promienia,
w oparach formaldehydu.
Jedyny jeździec apokalipsy,
w mikrofalowych mgłach.
Ułuda,
a może nadzieja.
Tak,
kiedyś przed eonem
na Jukatanie złożyłem jajo, **)
aby przemienić smoki w ptaki,
dać szansę szczurom.
Nemezis, fatum, ewolucja, los.
Światło, pożoga, życie i strach.
Czas.
"Nie jestem bogiem, tylko pustką w was.
Nie jestem myślą."
Na powiekach kładę się cieniem,
sumienia budzę.
Śmieszne, na co komu sumienie?
Jednako pomagam ciągnąć wzwyż
katedry, kominy krematoriów, minarety.
Wierzycie w miłość?
Tę, która zakwita każdej wiosny
i którą zabijacie jesienią!?
Pędzę.
Spod kopyt pryskają kosmiczne kamienie.
(Wypatrujcie w obserwatoriach,
szczury w drogich garniturach.)
One spadną kiedyś na ulice miast.
"Nie jestem myślą."
Wam pozostawiam myślenie.