Miłość jest kotem
I jeśli o nogi się ociera, widocznie ma w tym swój interes.
Tajemniczy, koci.
Cudowna jest, kiedy mruczy, wygina się w łuk,
psoci.
Gdy śpisz, na piersi się układa, rozgrzewa.
Lubi, kiedy ją gładzić.
O tak!
Delikatnie pieszczona czułymi rękami.
Czasami,
trzeba ją zdejmować z drzewa.
I oczywiście lubi chadzać własnymi drogami.
Potrafi zniknąć na czas długi, by potem wrócić.
Lecz, o nic nie pytaj, jakby nic się nie stało
między wami.
A ty, chociaż wściekły, nagle przestajesz się smucić,
kiedy tak spojrzy na ciebie, szepczącymi obietnice oczami.
Niesamowite są te jej oczy kocie,
w mroku świecące niczym klejnot.
Coś jak bursztyn osadzony w złocie.
Podczas gdy, za dnia przeważa morska zieleń,
albo trawa na łące.
I ta tajemnica wyzierająca z głębi, zaprzeczająca pozornej prostocie.
A gdy się na ciebie boczy, możesz ją ugłaskać.
Tylko nie próbuj brać pod włos, bo zaraz wysunie pazury
i drapnie cię w nos
(tymi pazurami).
Wtedy twój los ponury, na duszy zostają szramy.
A już w ogóle, nie waż się zabijać miłości.
To zbrodnia przeciw naturze.
Zresztą,
i tak jak każdy kot ma dziewięć żyć.
W którymś kolejnym na pewno zemści się.
Zwłaszcza ta wielka, przez M duże.
O! Jakże wspaniałe i majestatyczne są wielkie koty.
Nie radzę na drodze im stawać.
Tylko wybrańcy zasługują na ich łagodny dotyk.
Nie wystarczy brać, trzeba również i dawać.
Powściągnij złość, nie drażnij lwa zatem,
bo pożre i nie zostanie nawet kość.
Nie dopuść,
by miłość stała się katem!