bukolika poroniona
jak świty co przynoszą wciąż nowe
perspektywy i myśli swobodne
w rozespanej rodzące się głowie
lekko tak jak pióro ptaka który
zrzucił wenę na ziemię zbyt twardą
byś mógł wzrokiem ogarnąć biel w chmurach
i w dzień nowy przedzierać się hardo
popatrz w niebo i nie myśl że bolą
nogi trudem codziennym styrane
kiedy wena się toczy bukolą
na biel karty cichutko nad ranem
.
zaproś mnie tam gdzie nie byłam
bo tak bardzo widzieć pragnę
świat z pozycji lotu ptaka
nim na ziemię twardą spadnę
nim mnie pyłu czas przygniecie
i zamieni w moc wspomnienia
pozwól w górę mi ulecieć
na tych skrzydłach których nie mam
.
chcę się schować tak by mnie nie znalazł nikt
zanim nocka się przemieni w nowy świt
zanim księżyc szepnie mi ostatnie słowa
chcę się schować
tam gdzie tylko moje miejsce w twoim sercu
mieszka szczęścia płomień bije tętno
tego co jest tylko naszym niebem
schowam w ciebie
https://youtu.be/PX8wqg34mMk