Odwiedziny
zaledwie na jeden szelest skrzydeł.
Lekka jak puch.
Sennym marzeniem o chwili szczęśliwej
otworzyłaś moje zaspane oczy.
Mogłabym przysiąc, że Twój uśmiech
rozproszył ciemność
i strumieniem światła zalał pokój.
Jak nie wierzyć w Anioły?
Twój głos przedarł się
przez skowyt mojej samotności
i wyrzutów, które pętają każdy dzień
pchają w spiralę niemocy.
Jak Ci się to udało?
Nie wiem...
Obiecuję, spróbuję znowu marzyć.
Tylko przyjdź...