Oczekiwanie
segreguję wspomnienia
jak pocztowe znaczki.
Ustami dotykam brzegu filiżanki,
próbuję przypomnieć sobie
Twój smak. Subtelny...
Ledwie wyczuwalny.
Byłeś tu...
piłeś kawę z mlekiem.
Każda nierówność na poduszce,
pod opuszkami moich palców,
staje się kolejnym fragmentem
Twojej twarzy.
Znam ją...
Głos rozbrzmiewa radością
i złością,
znam wszystkie jego barwy.
Kroki- ledwie słyszalne,
innym razem mocne -
dudniące o posadzkę.
Wiem, kiedy się spieszysz.
Skradać się nie umiesz.
Zbyt jesteś niecierpliwy.
Nawet oddech Cię zdradza.
Twój obraz tulę do snu,
nie mogąc zbliżyć się
do jutra szybciej ...
Wracaj!
Bezruch wprawia w ruch
wyobraźnię.
Teraz to rozumiem.
Czekam na niespieszny
ruch Twych rzęs -
moja szyja pamięta go dobrze.
Czekam na cichy szelest koszuli opadającej na podłogę -
Twój niemy zwiadowca, nigdy nie zawodzi.
Jest tak samotna w swym locie,
że aż mi jej żal.
Przytulam ją do ust
by raz jeszcze
dotknąć Twego zapachu.
Gubi mnie
ta jedwabna Mata Hari...
Nie ma nadziei.
Pragnę byś znów drżał jak kamerton.
Znam Twoje ciało, jego rytm.
Chcę widzieć, chcę słyszeć.
Oddycham albo nie oddycham...
Nie wiem.
Potem wszystko wróci ...
myśli, oddech, słowa,
światło i cień.
To nic...
nie na długo.