Skruszona
W zakazanej przestrzeni słów
topiłeś nasze myśli.
Rozniecałeś moją wyobraźnię
niemożliwym.
Niesiona Duchem,
na wskroś otwarta
napotkałam najpierw Twój
nieobecny wzrok...
Potem wyszeptałeś kilka słów,
po których rozpadłam się
na milion kryształowych serc.
Nikt tak wcześniej
na mnie nie patrzył.
Usiadłeś tuż obok,
podtrzymałeś kwiaty,
które układałam.
Musnąłeś wówczas moją dłoń.
Zadrżałam.
Twoje słowa mówiły co innego,
niż spojrzenie.
Czytałam Cię intuicją
i tak bardzo
bałam się czuć bardziej.
***
Gdy po kilku miesiącach wyparłam
złudzenie mentalnej bliskości,
nieoczekiwanie napisałeś.
Nie potrafiłeś zapomnieć.
Złamałeś kolejną barierę,
prosząc bym Cię nie tytułowała.
Oswajałeś mnie stopniowo.
Zaczęliśmy rozkładać
ostrożnie karty.
Twoja fascynacja rosła
wraz z moim strachem.
Skazani na nicość,
nie mieliśmy prawa
się sobie wydarzyć.
***
Nasze pragnienia były słabsze od lęku.
Jednak świat by nam nie wybaczył.
Uciekłam w słuszną stronę.
Mój Duch odetchnął,
lecz Ty już swojego
nie udźwignąłeś.
****
W pamięci pozostał Twój śmiech,
spojrzenie, skąpane
w odbiciu witraży,
delikatny, ciepły dotyk,
lawina niedopowiedzeń
i poczucie winy,
względem serc
...i ciał.