ZAMKNIĘTY UKŁAD INTERESÓW
burmistrz smaruje kromkę obietnic masłem
„most zbudujemy, tanio i po znajomości”
proboszcz wtrąca: „a przy moście kapliczka”
biznesmen liczy łaskę w parafialnej modlitwie:
„kapliczka okay, ale może pod moją firmą?”
„odpust urządzimy, wino kupię od ciebie”
proboszcz kiwa: „tak, to święty interes!”
koperty znikają w kieszeniach jak cienie
krawaty szepczą cicho, jak słowa kazania
„równa droga? procesja tego nie potrzebuje!”
„im bardziej krzywa, tym bliżej Boga”
burmistrz chichocze: „przetarg to nasza świętość!”
biznesmen się śmieje: „w cieniu też da się żyć”
proboszcz liczy świece, zanim zgaśnie ich śmiech –
„wszystko w imię racji wyższych, błogosławionych”
„ludzie się oburzą, ale to ich krzyż do niesienia!”
mówią na koniec, wznosząc kielichy w zgodzie
a potem – echo pustych słów odbija ściany
po nich przyjdą inni, by odgrywać ten sam teatr