JUTRZEJSZY DZIEŃ
albo odłożyć się
na następnej stronie kalendarza
południe
przesuwa się jak plama światła
gdzieś w środku nocy
na śniadanie
budzę się w kawie
która dopiero wymyśla swój zapach
jeśli obiad się wydarzy
zjem go z apetytem
który gryzie lepiej niż chleb
kolacja –
może być z księżycem
tuż przed snem, który nie ma zegara
a kiedy zasnę
myśli pójdą dalej beze mnie
jak pociąg, na który nie zdążyłem
jutrzejszy dzień
nie ma wczoraj
jest tylko ciągłe „od nowa”
tak zwykle
tak zawsze
tak nieskończenie dzisiejsze