horyzont...
pierwsza miłość jak piorun
trzasła mnie w głowę w
przedszkolu
nie zliczę mych wszystkich
miłości
bo jak gwiazdy daleko
wciąż świecą
choć dawno wszak już
zgasły
to zdarza się
że niczym zmarli
wciąż po nocach
nawiedzają
i chcą naiwnie
żeby było jak dawniej
już pora nadchodzi kresu
miliardów wszystkich ludzkich
miłostek
teraz coś widzę niewyraźnie
za zdarzeń horyzontem
idzie do nas niespiesznie
jak karawana przez ocean
pustyni
największa miłość
ludzkości nieznana
ta którą zwać
można jeszcze
Miłością...
***
/Borówiec, 19.03.24, godz: 13:36/