*** ( Czekałem na nowy dzień... )
jak chłop egipski na wylew Nilu,
albo kłusownik, który na noc
zastawił sieci.
Dni już przeżyte
wydawały mi się za małe,
jak oddalająca się procesja
starych karłów.
Patrząc pod słońce
osłaniałem dłonią oczy
wypatrując tego,
co miało nadejść,
a nie nadeszło.
Kochałem, rozmawiałem,
słuchałem muzyki,
wymyślałem nowe sosy
i nowe zestawy słów.
Nie potrafiłem jednak
pozbyć się wrażenia,
że wszystkie te rzeczy,
przeżyłem już wcześniej.
Siedząc przed domem,
spoglądałem na jabłoń
powoli pogrążającą się
w spokojnym zmierzchu.