Pożegnanie
Wskazałam wyjście nie mówiąc idź..
W obawie że strata przyjdzie znikąd,
Kazałam Ci odejść, odszedłeś donikąd.
Strachy i lęki szeptają nicości echem.
Na jawie i we śnie staję bezdechem.
Bo serce stoi, pozbawione tętna,
Umiera z dnia na dzień tracąc swego piękna.
Dłoń, która rozganiała najciemniejsze mroki,
Odeszła dzierżąc inną czyniąc nowe kroki.
Usta, które nadawały światu nowe brzmienie,
Szepcą innym nowego jutra nadzieje.
Nie mówię jednak żegnaj mój luby,
Bo wiem że jesteś nie chcą mojej zguby.
Rozgościłeś się we mnie, na stale zamieszkałeś,
Otulasz mnie samotnością której tak się bałeś