Poczekalnia
Czyż abyście nie stanęli u mych drzwi boso.
Buty Wasze na swym miejscu,
Drzwi otwarte tuż przy wejściu.
Lecz Was nie ma stale
Młotek milczący tuż przy imadle,
Kurzem pokryte puste talerze
I Nieprzebrane w dłoniach modlitewne pacierze.
Dom nie pachnie już obiadem,
Jabłka gniją tuż pod sadem,
Do knota stopiona świeczka
Tutaj przecież nikt nie mieszka.
Dom samotny, dom milczący.
Piec od żaru gorejący,
Zegarowa kukułka więcej nie zaśpiewa
Bo nie ma komu - tutaj przecież nikt nie mieszka.