Rachunek sumienia
Napisanej przez zycie, z godności obnażono.
Stawiał opór, łamał zasady
By ujrzeć słuszność zza murów fasady.
Bowiem co słuszne, a co wątpliwe?
Nie jemu sądzić o własnej winie.
Czymże jest moralność, czy cel uświęca środki?
Pytania bez odpowiedzi, grunt staje się grządki.
Najwyższe umysły tego świata,
przesądziły czymże jest zysk, a czym jest strata.
Winę karą dane nam odkupić
Zasłużonym grzechy wszelkie odpuścić.
Codzień wcielamy się w role sędziego
Przesadzając czy uznać człowieka za swych czynów winnego.
Lecz kimże jesteśmy, kimże są my,
Czy wolno nam wyrokować jako błądzące po mroku ćmy?
Temida ślepa, Temida sprawiedliwa
W dążeniu do poznania prawdy wnikliwa.
Nie ocenia, nie chowa urazy,
Oto dzierżona przezeń waga wolna od uczuć i zgubnej ekstazy.
Człowieka wcielono do roli
Napisanej przezeń wbrew jego woli.