Do Boga
Serce otworzę na słowo Twe Boże.
Tyś echem w nicości przemawiasz
W czeluściach mroku światłość odsłaniasz.
Zbłądziłem po krainach Twego świata
Jako podróżnik szukający zimy pośrodku lata
W samotną podróż się wybrałem,
Śmierci w oczy doń zajrzałem.
Gdy zegar rozbrzmiewał ostatniej godzinie,
Tyś jeden wiedział, że Twe dziecię nie zginie.
Gdy świata u kołyski po raz pierwszy przyszło ujrzeć na oczy,
Tak Tyś już mnie objawił nieznany mi sen proroczy.
Znałeś od oczu po mały palec u dłoni
Znałeś łzę każdą tuż u mej skroni
Tako i ścieżka przede mną usłana
Jest na wskroś Tobie znana.
Tyś usłał kwiatami stepy jałowe
Utkał z szarości błękitu osnowę
Rozpostarłeś blaskiem promieniste
Mądrości trwalsze niźli twierdze kamieniste.
Oto staję Panie przed Twym głosem,
W ufności oddaję zwierzchnictwo nad losem,
Byś poprzez doliny ciemne, usłane cierniami
Pokierował dziecię ślepe pod swemi skrzydłami.
Niepewnej, kruchej drogi żywota
Lecz w jaśniejącej chwale uchyliłś mi wrota.
Choć plan Twój wszem nam jest nieznany,
Ja się nie lękam, bowiem twojej miłości Jam oddany.